Umrzeć z Weroniką
Są filmy fascynujące, są filmy refleksyjne, są filmy prowokujące. Są też filmy do bani. Przykładem takiego "dzieła" jest ekranizacja bestsellerowej powieści jednego z najbardziej uwielbianych pisarzy naszych czasów Paulo Coelho pt:" Weronika postanawia umrzeć".
Główną bohaterką filmu jest dwudziestoośmioletnia Weronika Deklava ( w tej roli Sarah Michelle Gellar), która ma w życiu wszystko: urodę, dobrze płatną pracę i piękne mieszkanie w Nowym Jorku. To jednak pozory. Weronice brakuje najważniejszego - sensu życia. Nutki szaleństwa w idealnym świecie. A gdzie najlepiej szukać obłędu i wariactwa? W szpitalu psychiatrycznym, do którego Weronika trafia z powodu próby samobójczej. Trafia tam bez wyraźnego powodu, bez żalu. Może dlatego , że jej życie stało się mdłe jak potrwa bez przypraw? Mdłe jak cała tendencyjna historia wyreżyserowana przez Emily Youn, której nie udało się przenieść magicznej aury z kart książki na ekran. Być może sprawcą tego haniebnego czynu jest pospolity scenariusz autorstwa Larry'ego Gross'a i Roberty Hanley? Muzyka, która powinna być kontrapunktem obrazu również pozostawia wiele do życzenia. Cóż...Murray Gold nadal pozostaje kompozytorem słabym. Gra aktorska idealnie koresponduje z całością. Sarah Michelle Gellar nie udźwignęła swojej postaci, mimo całkiej niezłej grze desperatki nie poradziła sobie z innymi emocjami. "Pan w pasiakach" robi odrobinę lepsze wrażenie (tym bardzieJ , że gra schizofremika do najprostrzych nie należy)natomiast reszta eipy może śmiało podać sobię rękę z tytułową "Weroniką".
Konkludując, film jest przewidywalny i niedopracowany. Jest mozaiką scen na przemian złych i bardzo złych. "Umiera się na wiele sposobów, z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy". Ja oglądając ten film umierałam z nudów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz